Język:

Ikona języka polski

Infolinia: 22 474 00 44
Koszt wg taryfy operatora. Realizator usługi: Arteria C.S.

Strona główna > Blog > Krzyż. Aromatyczny spływ kajakowy

Krzyż. Aromatyczny spływ kajakowy

Miałam wysiąść z Poznania. Były plany: zwiedzanie Malty, spacer po Parku Cytadela. No cóż, stolica Wielkopolski musi jeszcze poczekać. W pociągu poznałam grupkę kajakarzy.

W aromaterapii wykorzystuje się moc naturalnych olejków eterycznych. Moim zdaniem nie ma bardziej naturalnego źródła zapachów niż las, w głąb którego możemy na przykład popłynąć na spływ kajakowy. Gorąco polecam miejscowość Krzyż, gdzie organizowane są jednodniowe spływy kajakowe. Teraz już wiem, że szukanie przyrody w centrum miasta to nie najlepszy pomysł. Akurat ten jeden dzień był najpiękniej pachnącym dniem w moim życiu. Wielkie podziękowania należą się Krzyśkowi, Beacie i Jarkowi, czyli moim nowo poznanym znajomym od kajaków. Mamo, jeśli to czytasz, nie miej pretensji, ale po raz pierwszy w życiu poznałam kogoś w pociągu i już nigdy nie będę stroniła od nieznajomych. Są super!


Szybka przesiadka na dworcu, kilka stacji, potem wysiadka i dalej podróż samochodem z organizatorem zabawy. Stefan, a nie mówiłam, że to opiszę? Stare Osieczno znajduje się ponad 20 kilometrów od Krzyża i właśnie stamtąd warto zacząć spływ Drawą. – Od tamtego wniesienia rzeka jest przyjazna dla mało doświadczonych turystów – tak mówił Stefan i miał rację, bo na trasie natrafiliśmy tylko na kilka powalonych drzew. Największym utrudnieniem były dla mnie reklamówki zawiązane na moich miejskich butach, ale to tylko efekt uboczny spontanicznej decyzji. Następnym razem zadbam o ubranie dla globtroterów.

 

Wróćmy na targ z perfumami.

Cała ta naturalna aromaterapia trwała ponad 5 godzin. To niesamowite, że zapachy lasu można wchłaniać nie tylko przez nos, ale przenikają też przez skórę i włosy. Wracam do domu, piszę ten tekst i nadal pachnę. Czuję na sobie zapach igliwia, balsamiczny aromat żywicy i nawet promienie słońca. I jeszcze woń ogniska, bo każdy taki spływ kończy się degustacją potraw. Zwiedzanie kajakiem może zmęczyć nawet najbardziej wysportowanych podróżników – w tym miejscu chciałabym podziękować Beacie za ostatnie łyki wody, które oddała mi już w połowie naszej trasy. Swoją przygodę zapamiętam na długo, ale tęsknić za nią nie zamierzam – kolejny spływ organizujemy już w lipcu, bo ponoć zapachy będą jeszcze intensywniejsze. Stefan, czy wtedy też pomożesz mi przenosić kajak?

 

Autor: Kayakowa Dama