Kiedyś było Opole, Sopot i Jarocin. Dziś liczba festiwali muzycznych w całym kraju przewyższa liczbę dni urlopu, który przysługuje mi w pracy. Ale z niektórych propozycji po prostu trudno zrezygnować.
O legendarnym Przystanku Woodstock, organizowanym obecnie w Kostrzynie nad Odrą, pisali już wszyscy i wszędzie. Niektórzy chwalą, inni krytykują. Ja chciałabym zwrócić uwagę nie tyle na sam festiwal, ile na niepowtarzalną atmosferę, jaka towarzyszy wszystkim podczas podróży musicREGIO, czyli specjalną serią pociągów, które zwożą miłośników gitarowej muzyki z całego kraju. Co wyjątkowego jest w podróży takim zatłoczonym wagonem? Wszystko! Szczególnie że jest to wagon radosny i rozśpiewany. Jest po prostu rewelacyjnie! I nie kurzy się jak pod sceną, i nie jest zimno jak w namiocie. I nie pada. Krótko mówiąc, sama podróż jest chyba najlepszą częścią całego wydarzenia. Naprawdę. Czy byliście kiedyś na koncercie w pędzącym pociągu? No dobra, słowo koncert może nie jest najlepsze, bo przecież nie tańczymy przed sceną, ale atmosfera w musicREGIO jest równie pozytywna. A przecież o radość tutaj chodzi.
Ostatnio wsiadłam do wagonu z czternastoma gitarzystami. Tak! Niektórzy ludzie nie spotkają tylu muzyków w całym swoim życiu. Jestem szczęściarą, no nie? Bolek, Władek z Julią, Cygan, Szary i Miętus. Tych pamiętam najlepiej. I jeszcze konduktor Mariusz, który po drodze zaśpiewał z nami piosenkę „Dzień dobry, kocham cię”. To było epickie. Czy teraz łatwiej Wam uwierzyć, że podróż pociągiem może być ciekawsza niż sam festiwal? Gdybyście tylko słyszeli, jak brzmi „Wojenka” grupy Lao Che grana na kilka gitar i śpiewana na sto głosów!
Podróż takim radosnym pociągiem jest niezwykła. To tak jakby na jednym campingu zamieszkali wszyscy przyjaciele, którzy tak jak my wybrali się na tę samą kolonię. Marzenie! Nie zamieniłabym tego na żaden skarb. Od lat moją pasją jest pisanie opowiadań, a tylu inspirujących historii z życia nie słyszałam już dawno. Cała ta wesoła droga do Kostrzyna była jak jedno wielkie słuchowisko radiowe. W pociągu jechało tyle osób, że niektórych nawet nie udało mi się zobaczyć. Ale słuchałam ich do woli, i to z wielką przyjemnością. Na pewno nie wszystkie historie wydarzyły się naprawdę, część to bajki, ale świadczy to przynajmniej o bogatej wyobraźni moich współpasażerów. Tak sobie myślę, że poznawanie ludzi w pociągu jest magiczne, bo w autobusie, w samolocie, nawet gdy się jedzie stopem – panuje niezręczna cisza.
Na koniec mojej relacji mam jeszcze rekomendację z samego Kostrzyna nad Odrą. I jest to rekomendacja też związana z dźwiękiem. Tamtejsze Muzeum Twierdzy Kostrzyn to obowiązkowy przystanek dla podróżujących dosłownie w każdym wieku. Miałam farta, bo podczas mojej wizyty na dziedzińcu występowali miłośnicy rekonstrukcji historycznych. Połączenie celtyckich i słowiańskich melodii na instrumentach sprzed wieków… Ale to już całkiem inna historia.
Autor: Majka