Miały być odwiedziny u znajomych. Typowo miastowo, Białystok, kawiarnia, szybki lunch w sieciówce. Jak dobrze, że spontaniczność jest mocną stroną moją, a mąż dzielnie nadąża.
I tak niecałe 30 min. drogi od Białegostoku trafiliśmy do przepięknego i uroczego miasteczka Supraśl. Lubimy zwiedzać, ale jeszcze bardziej lubimy jeść lokalnie. A że to nasza pierwsza wizyta na Podlasiu, to research musiał być zrobiony. Dziękuje niebiosom, że nie byłam na diecie. Kiszka kartoflana, kartacze... ale jak tu nie zjeść, No jak!? Najlepsze ziemniaczane danie na świecie? Dobrze przypieczona kiszka kartoflana ze swojskim boczkiem, aromatyczną cebulką i kwaśną śmietaną. Coś niesamowitego! Umówmy się: „pół godzinki dla słoninki” musiało być, żeby dostrzec uroki tej miejscowości z mianem uzdrowiska. Małe uliczki, męski klasztor z cudowną cerkwią, świeże powietrze, mikroklimat. Dla mnie jedzenie jest kluczowe, ale daję słowo - na Podlasie warto jechać nie tylko na dobrą michę.
Autor: Agnieszka Urbanek