Język:

Ikona języka polski

Infolinia: 22 474 00 44
Koszt wg taryfy operatora. Realizator usługi: Arteria C.S.

Strona główna > Blog > #smakuj Pomorskie

#smakuj Pomorskie

Podróżowanie dla mnie jest czymś więcej niż tylko zwiedzaniem. Niezależnie od tego, czy poruszam się po własnym podwórku, czyli po Polsce czy wyruszam na odległe szerokości geograficzne. Poznawanie nowych miejsc to również smakowanie lokalnej kuchni, poznawanie lokalnej społeczności i odwiedzanie miejsc jeszcze nie opisanych w przewodnikach.

Nie zawsze mam czas na dalekie podróże, dlatego w imię zasady "cudze chwalicie – swego nie znacie" wybrałam się w podróż pociągiem, by zwiedzić Kaszuby.

Miałam do przemyślenia parę projektów, więc ruszyłam pociągiem z Malborka. Moim celem było Władysławowo. Ale zamiast jechać tam bezpośrednio, zrobiłam kilka przystanków, by lepiej przyjrzeć się kaszubskiej ziemi, która absolutnie oczarowała mnie swoimi pejzażami. 

Dzięki dobrze skomunikowanym połączeniom linii POLREGIO podróż minęła bardzo sprawnie. W Malborku zobaczyłam Bramę Gancarską, którą poleciła mi moja siostra. Słońce, zapach lata i zamek w Malborku spowodowały u mnie nieznośną lekkość bytu i chęć na dalsze zwiedzanie.



Następny przystanek to Tczew. Tu odwiedziłam Muzeum Wisły i zostałam poczęstowana przez lokalnego sprzedawcę powidłami śliwkowymi na wielkiej pajdzie chleba. Smak powideł przypomniał mi widok babci, która przez kilka godzin – a nawet przez kilka dni smażyła śliwki, by uzyskać tak szlachetny smak.

Ponieważ jestem bardzo sentymentalna i uwielbiam wycieczki, moim kolejnym punktem na mapie, do którego oczywiście dojechałam pociągiem POLREGIO była Gdynia. Prosto z dworca kolejowego wyruszyłam do portu, by zobaczyć Dar Pomorza – statek, okręt, wielka łódka – tak nazywałam go w dzieciństwie, gdy tato opowiadał mi o swoich morskich podróżach. Do dzisiaj nie wiem, czy rzeczywiście był prawdziwym Piratem. Skwer Kościuszki, kręcone lody i oczywiście smażona rybka z kiszoną kapustą to stała rozrywka, którą pamiętam z Trójmiasta. Chciałabym zabrać tutaj również moje dzieci – tym bardziej, że jazda pociągiem to dla nich we współczesnym świecie największa frajda.

Na koniec dojechałam też do Władysławowa – z plecakiem na plecach, głową pełną przemyśleń i pustym brzuchem. Zanim dotarłam do Portu Morskiego, odwiedziłam lokalną knajpkę, gdzie polecono mi śledzia z cebulą, w śmietanie i z kartoflami. Prawdziwy lokalny rarytas. Chwila przerwy z widokiem na niespokojne morze i nadeszła pora, by powrócić do domu.

I tak wyglądają moje podróże – zarówno te małe, jak i te duże. Nieodzownie związane są z pałaszowaniem lokalnych specjałów, odwiedzinami zarówno tych starych miejsc, które pamiętam z dzieciństwa, jak i zupełnie nowych, które być może jeszcze kiedyś odwiedzę. Na Kaszuby z pewnością wrócę z całą rodziną.


Daria Ładocha
Autorka bloga „Mamałyga”